Tu ja. Jaromir. Właśnie sobie oglądam telewizję w swoim domu. W Argopolis właśnie mamy godzinę 19, czyli akurat można sobie oglądać wiadomości. Bogumiła robi mi właśnie befsztyki, a syn wyjechał za granicę nie wiadomo po co, Obieżyświat się kurde znalazł, Argoska Ziemia mu nie pasuje, kurde. W Argopolis wiadomości z reguły jakiś menel zawsze musi drzeć mi się pod oknem.
Czołem obywatele – Rozległ się głos wojskowy, poważny i majestatyczny, W wiadomościach od kąt pamiętam nie było wojskowych.
Tu godzina 19, w dzienniku argoskim! Obywatele. Nasza Argoska ziemia jest w opałach!
Ta, i jeszcze czego – Skomentowałem – jak ten cały świat z zagranicy, pfu. Od jutra będzie obowiązywała pełna mobilizacja ludzi zdolnych do wszelkich czynności związanych z walką i łącznością. To będzie szkolenie wojskowe z zakresu walki i komunikacji satelitarnej – rzekł żołnierz – Każdy zarejestrowany obywatel, który jest zdolny do działania w wojsku, musi jutro przyjść do urzędu Polis i wypełnić odpowiednie papiery, a pojutrze będzie szkolenie na okres nieokreślony.
Argoskie generały nie mają nic do roboty jak tylko wzywać na jakąś mobilizację. Ja na szczęście uniknąłem woja, po prostu se złamałem nogie.
Jaromir! Rzekła Bogumiła! Befsztyki gotowe, A, I syn jutro przyjeżdża, Powiedział że opowie nam jak jest za granicą!
Pewnie parszywie – Rzekłem w myślach. Zagranica to tylko człowieka do moralnej zgnilizny doprowadza. Tylko im głupoty w głowach, a Argoska produkcja przez nich pójdzie się walić w pierony. Musimy – rzekł generał – zaznajomić się w zdolności naszej Argoskiej armii do ewentualnego boju.
– Z kim? Z czym? Rzekłem sobie w duchu. Przecież nie ma kurde wojny, Rząd dementował jakoby wojna była, A na ulicach tylko parę meneli drze się pod oknem o jakiejś Geishy, że niby nas biją. A walić to. Poszedłem po talerz z befsztykami i postanowiłem sobie usiąść przy telewizorze. W tem, zadzwonił dzwonek do drzwi.
A kogo kurde diabli biorą o tak późnej porze! Człowiekowi telewizji obejrzeć nie dadzom.
Jaromir? Spodziewasz się kogoś – rzekła Bogumiła, czasami pieszczotliwie nazywana starą jędzą wśród kumpli na meczu. Ostatni mecz jaki to tam był? Rakieta argopolis kontra PNW Jajt, wygraliśmy z tymi jajckimi 4 do dwóch. Następny będzie mecz z Virgovilem, jutro. Nasza reprezentacja da tym skurczysynom popalić.
A nie, Rzekła jędza, To tylko Piotr
– Rzeczywiście, musiałem z ciężkim sercem stać z przed telewizora i otworzyć drzwi. I wtedy Piotr obraził naszą dumę narodową. Przyszedł w jakichś zagranicznych pfu, dżynsach. Tylko argoska produkcja! Rzekłem sobie. Żaden z naszej rodziny nie będzie miał niczego z zagranicy! I w taki o to sposób Piotr obraził naszą rodzinę.
Krótkie jeansy, koszulka z jakimiś nagrawerowanymi, nie argoskimi wzorami i bluza, Zielona. Przyszedł se do domu, jakby nigdy nic i powiedział
– Dzień dobry. Macie może coś na obiad? Zgłodniałem strasznie po, yy, podróży. Piotr jakoś troszku zmężniał, a i muskuły miał większe, Czyżby ćwiczył w zagranicznej siłowni? O nie!
Piotr! Zakrzyknąłem. Czemu masz na sobie zagraniczny badziew! Wojsko nas woła a ty w takie pierdoły się ubierasz!
– Tato, ale ja nie chcę do armii, sam przecież w niej nie byłeś.
– Ja w niej nie byłem, bo, ten. Walczyłem z wrogiem pijąc argoską wódkę i argoskie piwo!
A ja mam coś lepszego niż wódkę, Chcesz się napić?
– Wyciągnął butelkę z torby i przyrzekam, takiego napoju nie miał żaden argoski sklep.
– Cziwitońskie wino. Dość dobre, i rozluźnia
– Eee, mnie rozluźnia tylko argoska wudeczka
Nie narzekaj Jaromir, Jak to będzie działać jak wódka, to się napijemy! Rzekła Bogumiła
– No dobrze już dobrze, kurde
No to Zdrowie, Albo jak to cziwitony mówią, c’iki riki.
Chyba od tej zagranicy go nieźle porąbało, Rzekłem
Jaromir! Rzekła jędza
– A to moja wina że on w zagranicy był i go ta zagranica zmieniła mu dekiel?
– Ojciec, Akurat niektóre miejsca, jakie zwiedziłem były ciekawe. Zombone, Dali mi tam takie ziółka że odjazd na 102, W Korpolis, kupiłem se nowy komputer, A i w Cziwitonie mmm te piękne Cziwitonki.
Apropos dziołchy, Kiedy jakąś argoskę do nas przyprowadzisz?
– Ja nie chodzę z inną , Jestem od kilku tygodni z Dianą, z Cziwitonu
Ja pierdolę. To musi być kurde ta dziołcha, ma zły wpływ na mojego Piotera! Przecież cię kurde, Julia czy grażyna lubią, A ty z tymi, Pfu, cudzoziemkami latasz?
– Urzekł mnie jej wygląd i w ogóle, cziwitonki mają w sobie takie coś…
3 odpowiedzi na “antologia titoville 5. Argoskie mieszadełko cz. 1 z 2”
wszelkie imiona przypadkowe, zwłaszcza że mam nową śledzącą, która ma to samo imię jak bohaterka tejże opowieści
Ano, nawet ten argoski janusz wyszedł dość śmiesznie
Heh, beka z typa.
Niby wojsko, niby duma narodowa, a sam złamał nogę i psioczy na wojsko Argoskie 😀
Wspierał ojczyznę chlejąc Argoską wódkę haha.