Antologia Titoville 1. Pustka z pustki. Cz 1 z 2


To może być potraktowane trochę jako sequel, wróć, prequel do Walki z lordem dupcyngierem. Coś za dużo wódy z jajtu się napiłem i błędu nie zauważyłem w tym co piszę do was, Piździwąsy!
Jeśli nie lubiłeś tego uniwersum, piździwąsie, najlepiej, kurwa, tego nie czytaj. Gospodin z wielkiego jajta patrzy.

Nazywam się lutian. Lutian sigismunt gaelius. Podrużuję po tym świecie jak jakiś głupi włóczykij. Modląc się do Deusa, Świętego boga naszego Polis zadaję sobie pytanie. Co by było, gdyby nasza władza nie była aż tak fanatyczna. Co by było, gdyby nie interweniująca argoska armia, a raczej to, co z niej zostało. Ponoć oficjalną armią żądzi ów zły człowiek, diabeł nad diabły, Nazywają go dupcyngierem, Dla nas, był on po prostu złym duchem, diabłem, demonem. Nie był jak normalny, mieszkający w naszej okolicy człowiek. Początkowo, próbował i nas podbić. Ale, co do resztek Argoskiej armii, interweniowała, ponieważ nasza władza pozwoliła sobie i na tyranię, jakiej miało nie być, i na okupację sąsiedniego polis, bardzo przeciwnego poglądami i stylem życia dla nas.
Wędróję na północ, aby zaznać szczęścia w jakimś polis, w którym przyjmą mie jak Wielki deus przekazał, z gościnnością i uprzejmością. Od kilku dni jestem włóczykijem. Zdarzało mi się spotkać ludzi z Argopolis, jajtu, czy Geiszy, zwanej też dupcyngropolis przez geiszyńczyków. Mój brat, z racji na to, że odprawiał jakieś romantyczne mambo dżambo, przeprowadził się do Cziwitonu, Sąsiedniego miasta. Tam poznał atrakcyjną dziewczynę, Czilis.
A ja pochodzę z Virgoville. Świętego miasta moich przodków, które władza rycerzy Dieusa rozwaliła w pień, przez swoją tyranię. Przez mojego brata, jestem skazany na banicję. Dla czego nie na śmierć lub więzienie? Ano dla tego, że mój ojciec Pochodził z Argopolis, był ambasadorem tego miasta w Virgoville.
To było dość duże miasto, Tam, gdzie był rynek, znalazł się kościel, lub kaplica, tak nazywamy świątynię na cześć wielkiego Deusa, Teraz rynek stał się ruiną przez bomby, które zrzuciła argoska armia na prośbę naszych wrogów. Tak mówiła przynajmniej nasza władza, Za którą, za bardzo, nie przepadałem.
Nie udało mi się też przez to poznać Czilis, dziewczyny mojego brata, Bo jak to w virgoville mówiono: Tylko mąż i żona są godni miłości małżeńskiej, sodomia i gomoria, Lutian, jak tak dalej będzie, będzie bardzo źle, mówili, Musimy wyplenić to w cholerę, Te nowe pokolenie i to miasto, działają nam na nerwy, Mówili. Teraz to siedzą w celach w Geishy. A co bardziej śmieszne, Diabeł, dupcyngier, ten człowiek, opiekiuje się tymi ludźmi w celach. Mam taką nadzieję przynajmniej. Teraz właśnie omijam bramę dość smutnie wyglądającego miasta, Jajtu. Zwany też Jajtem Argoskim. Jajt został 100 lat temu podzielony na Wielki jajt, rządzony przez jajtarmię i jajt argoski, rządzony przez Argosów. Ludzie z jajtu Przywitali mnie uprzejmie.
Zdrastwuj tie, człowieku. Gost w dom, hospodyn w dom.
Dzień dobry. Odparłem.
Miło przyjąć gostia, niestety, czim hata bogata, prijatielu. Od kąd argosi oddzielili nas od naszej maci i nas okupowali, nigdy nasi ludi, tego nie wybaczyli. Ale lider, syn Generała Żelazina, zwany mścichujem obiecał nam, że damy Argłosom popalić. Że oni będą wiedzieli co to jest upokorienie. A ti pewnie pochodzisz z…
Ja pochodzę, chciałem powiedzieć
Ty, z zapadu tak? Y, zachodu. Ty jesteś z jakiegoś miasta, dierżawy, na zachod, od Geiszy, Znaczi się tego, Dupcyngropolis. Ja burmistrz jajta, Aleksiej Kurwagin
To i ja się przedstawiam, Jestem lutian sigismunt gaelius.
Lutian, zygysmund, Geniusz? Zpytał się mistrz
Nie, Lutian sigis
A niech bendzie Lucjan, my tam nie umiemy tego waszego nazwiska wymawiać, prijatielu.
A niech będzie. Lucjan.
Po tymi słowy Burmistrz otworzył bramę, obok której stali karabinierzy z pistoletami maszynowymi po obu bokach i policjanci z kijami. Mi osobiście kij kojarzy się z jednym. Tyranią naszego miasta.
Odprowadzając mnie, burmistrz się pytał, jak jest na zachód od Geiszy.
A ja mu mówię tak:
Ja jestem z virgoville, pięknego i świętego dla nas miasta na zachód od Geiszy, Trzeba przejść przez las staroszzmatów, Takich rodzajów tzw. Teściowych pospolitych, Nie ludzi, teściowych, tylko takich humanoidów przypominających żmije. Z regóły straszymy nimi dzieci, żeby poszły spać, bo je teściowe porwą i zjedzą. Wbrew pozorom najgorszy jest ich skrzekliwy dźwięk, a czasem potrafią i śliną opluć. Znają tylko jeden komunikat w naszym języku: „Ło matko bosko, łojeju, łolaboga” Albo: „aaaaa”. Ale, wracając do Virgoville, Sąsiadujemy z miastem, w którym zatrzymał się mój brat. Rządzonego przez naszych rycerzy do kilku tygodni temu. Nazywanych w naszych sloganach Daemonium, albo, potocznie, Vigiland. Teraz nazywa się Cziwitonem. Nigdy tam w sumie nie byłem, tam był mój brat, Który jednak nie chce z tego miasta się wydostać, bo i po co. On był zawsze stabilkiem, nie był buntowniczy, puki to miasto mu w głowie nie zawróciło i styl życia tego miasta. Z tego co słyszałem, Burmistrzynią tego miasta jest Figurina Finagucci. A burmistrzem Armani Finagucci.
Na gospodina, A coś jeszcze na zachód, południe i na północ jest. Legendy gloszą, Że na północ od nas jest osada, Medina alsrrajda, zwana srajdą, Mówi burmistrz. Oni są terrorystami. Oni mówią w ichnim języku, z tego co znam, to tylko jedno słyszałem kiedyś. Srajdalah akubar. A na północ od, pfu, Argosów, Na zachód od srajdy, po drugiej stronie rzeki Aranu, jest Japa. Anarchiści piepszeni. Czasami ponoć samoloty uderzyły w budynki i argosów, i nasze. Ten Krzyk, Hentai, był dość straszny, Mówię ci, pryjatielu. Nigdy nie chciałbyś usłyszeć tego krzyku. Ci anarchiści. Nigdy się nie nauczą że nie są w swoim domu. Musieliśmy powystrzelać wszystkie drony, jakie ludie zostawili zdala od jajta. Rakietami czy pistoletami laserowymi. A czy, Lucjanie, jeszcze jakieś miasta znasz na zachód od Dupcyngropolis, Gejszy czy jak mu tam?
Pewnie, Podróżnicy jeszcze mówili o brandonville, Zombone, Korpolis, artville, reszty polis nie pamiętam. Ale hen hen, jest granica, której nie można przekroczyć, Po prostu się nie da. A i legendy naukowców o bardzo zaawansowanej planecie, hen hen, w kosmosie jest. No ale to tylko bajki. Rzekłem. Jesteśmy Przy mej hacie. Rozgosść się prijatielu, I Opowiedz, jak ty, w tych łachmanach zawędrowałeś tak daleko, I pociemu uciekłeś ze swojego świętego Lucjanwi, Nie, Virgoville, Virgo, Ville. Niech będzie, wyrgowil


4 odpowiedzi na “Antologia Titoville 1. Pustka z pustki. Cz 1 z 2”

  1. po operacji jajt spróbuję skonwertować antologię na słuchowisko, a więcej rzeczy z antologii będzie w formie słuchowisk, tak, dla klimatu

  2. Wiadomo, słuchowiska są o niebo lepsze jeżeli chodzi o oddanie klimatu naprzykład.
    Co niezmienia faktu, że teściowe to nie ludzie i wkońcu ktoś to kurna podkreślił 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink